Bez przerwy wypytywała o swoich rodziców, a jak jej mówiłam,
że już od dawna nie żyją to stawała się agresywna. Nie wiedziałam jak się
zachowywać w takich momentach.
Gdy szliśmy gdzieś to próbowała wsiadać do byle jakiego
autobusu, czy tramwaju. Ciągle chciała jechać na ulicę, na której się wychowała
i urodziła. Nie pamiętała jaka jest obecna jej ulica, a nawet miejscowość,
w której obecnie się znajduje i
mieszka.
A gdy jeździłyśmy autobusem złościła się, że nie może usiąść. Gdy już
usiadła, zaczepiała podróżnych mówiąc dziwne rzeczy. Ludzie uważali, że mama jest nie normalna. A gdy
mówiłam, że już wysiadamy, złościła się i szarpała, że nigdzie nie wysiada i
jedzie dalej. Bardzo ciężko było z nią jeździć.
Nieraz przychodziły
do mamy jej koleżanki w odwiedziny. Wtedy przynosiła papier toaletowy i
pokazywała mówiąc, że „ma takie ładne
serwetki”. Mimo, że koleżanki wiedziały, że coś się z mamą złego dzieje, to
jednak było mi głupio. Zmieniłam papier toaletowy na szary, myśląc że zniechęci
ją kolor i struktura papieru, ale
niestety nie. Zaczęła zwijać papier w rolki i chować go w różnych miejscach,
np. pod spódnice, rajstopy, do torebki, do łóżka. W takim wypadku ja też
zaczęłam się czuć jak mama, bo też zwijałam papier, ale po to żeby położyć jej
na tyle mało, żeby nie mogła sama zabierać i chować.
Któregoś dnia mama przyszła do mnie do pokoju jęcząc, że ją
boli brzuch. Poprosiłam, żeby pokazała gdzie ją boli. Ale to co zobaczyłam
otwarło moje oczy bardzo szeroko ze zdziwienia. Mama miała na sobie 11 par
majtek, 4 pary rajstop. Nic dziwnego, że ją bolał brzuch. Ciężko było mamę
przekonać, żeby zdjęła to wszystko. Gdy zdejmowała wreszcie, wrzucałam je
szybko za łóżko, żeby nie przypomniała sobie o nich. Musiały po prostu zniknąć
z jej oczu.
Innym razem ja patrzę, a mama włożyła rękawiczki zamiast na
ręce to na nogi. Powiem szczerze rozbawiło to mnie, choć wcale nie było zabawne.
Gdy jeszcze mogłam mamę zostawić samą, dowiadywałam się od
sąsiadek, że wychodziła z domu z jakimiś tobołkami. Jak się
przypatrzyły to miała w nich swoją bieliznę. Sąsiedzi zaczęli się z niej śmiać,
więc zaczęłam im tłumaczyć, że to wynik ciężkiej choroby.
Właściwie niewiele o
tej chorobie wiedziałam. Błądziłam po
omacku, reakcje na zachowanie mamy były bardziej instynktowne niż poparte
wiedzą.
Zaczęłam szukać w
książkach i internecie jakichś wskazówek na temat choroby Alzheimera, zaczęłam rozmawiać z lekarzami.